„Osobliwy dom pani Peregrine” Ransom Riggs

„Osobliwy dom pani Peregrine” Ransom Riggs

Tekst archiwalny z 2014 r.

Czasami bardzo żałuję czasu poświęconego kiepskim publikacjom, zwłaszcza, że takim z reguły poświęcam go więcej, aniżeli dobrym książkom, które „pochłaniam” w mgnieniu oka. Bo świetna książka zawsze wciąga i sprawia, że człowiek nie może się od niej oderwać, bez względu na to, ile ma ona stron. Dobrym przykładem będzie tu zestawienie dwóch skrajnych tytułów – liczącego sobie 960 stron „Harry’ego Pottera i Zakonu Feniksa” J.K.Rowling oraz 9 –stronicowego „Janko Muzykanta” Henryka Sienkiewicza. Marny to przykład, ale niezwykle obrazotwórczy, gdyż kolosa przeczytałem w ciągu jednej doby odmawiając sobie przy tym niemal wszystkiego, łącznie z jedzeniem i piciem, a nad nowelą Sienkiewicza ślęczałem prawie tydzień. I siłą rzeczy – dłużej w mojej głowie tkwił znienawidzony przeze mnie „Janko Muzykant”, niż uwielbiany „Harry Potter”. Śmiało mogę zarzucić Rowling stworzenie książki, którą nie jestem w stanie się delektować i długo cieszyć. Ale nie tylko jej mogę przedstawić taki zarzut… 

Odkąd tylko dowiedziałem się o wydaniu „Osobliwego domu pani Peregrine” Ransoma Riggsa, nie mogłem się doczekać, kiedy publikacja ta trafi w moje ręce i kiedy nadarzy się sposobność, by zapoznać się z jej treścią. 

Nie będę ukrywał, że fotografie, którymi powieść Amerykanina była promowana, wzbudziły we mnie niemałą ciekawość. Czekałem zatem, a w międzyczasie czytałem niezliczoną ilość innych książek, odsuwając od siebie tę szczególną pozycję. Mimo, że wciąż tłukła się ona w mojej głowie i czułem przemożne pragnienie zapoznania się z jej treścią. Tak mijały dni, tygodnie i miesiące. Aż w końcu wczoraj otrzymałem egzemplarz od wydawnictwa Media Rodzina. Poczułem się jak rekin, który zwęszył krew. Od razu przystąpiłem do oględzin owej powieści i z całą pewnością mogę stwierdzić, co następuje: zetknąłem się z mnóstwem książek wydawanych w Polsce, lecz nigdy nie natrafiłem na takie wydanie. „Osobliwy dom pani Peregrine” Ransoma Riggsa to pozycja, która porywa już samą powierzchownością – świetna, klimatyczna okładka i zachowane w konwencji zdjęcia zdobiące książkę, świetny druk, papier i doskonałe dopełnienie graficzne całości – czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Skończywszy zachwycać się wydaniem, przystąpiłem do zagłębiania się w treść książki, ażeby sprawdzić czy dorówna ona jej grafice. I dałem się porwać do świata fantazji stworzonego przez Riggsa. Spędziłem z tą książką pół dnia – w ciągu zaledwie kilku godzin przeczytałem ją od deski do deski i… Sądzę, że mogę położyć ją na półce obok moich ukochanych książek, najlepszych jakie w życiu czytałem – obok serii „Harry’ego Pottera” i trylogii „Igrzysk Śmierci” (co zabawne, wszystkie te publikacje wydane zostały przez Media Rodzinę). Może i ta historia nie zaskakuje czymś szczególnym, czego nie znałoby się z innych książek, ale zgrabne połączenie poszczególnych elementów, świetny klimat oraz wspaniały styl i niezwykli bohaterowie, czynią tę pozycję doprawdy wyjątkową. „Osobliwy dom pani Peregrine” to nie jest dobra książka. Daleko do niej dobrym książkom, które – z takich czy innych powodów – są po prostu „dobre”, podczas gdy książka Riggsa jest po prostu świetna. Jedyne, co jej mogę zarzucić to fakt, że nie mogłem się nią delektować – zbyt szybko się ją czytało. Zaskoczeniem dla mnie było skierowanie tej książki do starszej młodzieży – z pewnością niektóre zwroty i słownictwo użyte w „Osobliwym domie…” mogą zaskoczyć, zwłaszcza kogoś, kto spodziewa się, że to zwykła bajeczka dla dzieci. Otóż nie. Ta książka to naprawdę świetna powieść dla starszej młodzieży, choć nie zgodziłbym się z określeniem jej mianem „thrilleru”, mimo, że zawiera w sobie ten szczególny dreszczyk niepewności i emocji. Nie mogę się nawet przyczepić do bohaterów, albowiem żadnego z nich nie można określić mianem „płytkiego”. Każda postać ma swój charakter i osobowość, a niektóre są jeszcze bardziej „osobliwe”. 

„Osobliwy dom pani Peregrine” Ransoma Riggsa to nie tylko świetna książka, ale wspaniałe połączenie treści z obrazem. Doskonała fabuła łączy się ze świetnymi, starymi zdjęciami i cóż mogę więcej powiedzieć: świetnie wygląda, świetnie się czyta. Chcę drugi tom (który w języku angielskim dostępny jest od 14 stycznia tego roku)! Polecam każdemu, kto kocha nie tylko czytanie, ale i lubi posiadać na swojej półeczce coś wyjątkowo pięknego. 

Opis wydawniczy:

Wywołująca dreszcz emocji i grozy opowieść o domu sierot na tajemniczej wyspie, zamieszkiwanym niegdyś przez równie tajemnicze dzieci.

Szesnastoletni Jakub, którego dziadek był jednym z nich, przyjeżdża na wyspę, żeby za wszelką cenę odkryć przeszłość dziwnego, zniszczonego domu i jego małych mieszkańców. Czy Jakub zmierzy się z potworami ze swoich snów? Czy osobliwe dzieci ze starych fotografii pokazywanych przez dziadka naprawdę istniały? Co jest bajką, a co prawdą? Co jest faktem, a co urojeniem?

„Osobliwy dom pani Peregrine” to trzymający w napięciu thriller nie tylko dla młodzieży. Rdzeń książki stanowią niezwykłe, dziwne fotografie, od których trudno oderwać wzrok, choć sprawiają, że ciarki chodzą po plecach i zasnąć jakoś trudniej. Całości dopełniają niesamowite zwroty akcji, klimat grozy i postacie… cokolwiek osobliwe. Może ta książka jest dziwaczna, może jest ekscentryczna, ale uważaj! — pochłonie Cię bez reszty.

Powieść przez 56 tygodni znajdowała się na liście bestsellerów New York Timesa.

Prawa do ekranizacji zostały sprzedane wytwórni 20th Century Fox, a reżyserem filmu ma być Tim Burton, znany m.in. z reżyserii filmów: „Batman”, „Alicja w Krainie Czarów” czy „Charlie i fabryka czekolady”.

Opublikuj komentarz