
„Kamień i sól” Victoria Scott

Tekst archiwalny z 2016 r.
Gra się toczy. Znajdujemy się na półmetku Piekielnego Wyścigu. Gotowi do startu? START! Druga połowa wyścigu właśnie się rozpoczęła – do księgarń trafiła kontynuacja Ognia i wody Victorii Scott – Kamień i sól.
Na pozór Ogień i woda to nic nowego. Trochę Igrzysk Śmierci, trochę Pokemonów. A jednak, nie od dziś wiadomo, że te same składniki mogą tworzyć zupełnie nową potrawę. I poniekąd tak było z debiutem literackim Victorii Scott. Ta książka miała moc – jej bohaterka miała moc, a jeszcze więcej mocy miały pandory, pomocnicy uczestników wyścigu. Moc wręcz kipiała (nierzadko humorem) i zanim się obejrzałem, zakochałem się w świecie wykreowanym przez Amerykankę.
Pomyśleć, że kontynuacja, Kamień i sól, zapowiadała się jeszcze lepiej.
Tella ma za sobą przerażającą przeprawę przez dżunglę i pustynię. Nie może się już wycofać. W kolejnych etapach wyścigu zmierzy się z ukrytymi niebezpieczeństwami oceanu, mrożącym oddech górskim zimnem oraz… nowymi, pokrętnymi zasadami wyścigu.
Co jednak, jeśli niebezpieczeństwo leży jeszcze głębiej? Jak można ufać komukolwiek, skoro wszyscy mają jakieś sekrety? Co zrobić, gdy osoba, na której najbardziej polegasz, nagle przestaje cię wspierać? Jak wybrać między jednym życiem a drugim?
Wyścig dobiega końca. Tella ma coraz mniej czasu i jeszcze mniej sił. Na początku było stu dwudziestu dwóch uczestników. Kiedy Tella i ci, którzy przeżyli, stają do ostatniego etapu, jest ich zaledwie czterdziestu jeden… i tylko jedna osoba może zwyciężyć.
Nowy tom, nieoczekiwanie kończący dylogię (choć autorka walczy o kontynuację) jest jeszcze bardziej zaskakujący i wywiera jeszcze większe wrażenie niż początek tej historii. Humor pozostał, choć częściej musi ustępować pola akcji czy napięciu. O ile Ogień i wodę można było uznać za dobrą parodię z poważnymi elementami, o tyle Kamień i sól to niezły thriller.
Akcja rusza z kopyta, napięcie iskrzy w powietrzu, a atmosfera jest tak gęsta, że możnaby ją kroić nożem. W Telli niewiele już zostało z tej nieporadnej, głupiutkiej nastolatki, którą była i pozostawała w trakcie dwóch pierwszych etapów Piekielnego Wyścigu. Teraz dziewczyna ma power i powiedziałbym, że jaja, choć w obecnych czasach może się to wydać dwuznaczne (dlatego dopowiem: chodzi o metaforyczne jaja, w sensie, że twarda z niej sztuka, o!). Niczym rasowa i stereotypowa feministka neguje męski przykład i sama zasiada za sterem, biorąc na siebie odpowiedzialność za powodzenie akcji. Fakt – bywa irytująca, ale myślę, że Victoria Scott dobrze oddała targające dziewczyną rozterki.
Oczywiście, jest i rycerz na białym koniu. A nawet dwóch rycerzy. Guy nie jest już jedynym samcem alfą w stadzie, a nowi bohaterowie są naprawdę bardzo ciekawi. Olbrzymim plusem w książkach Scott jest to, że potrafi ona wywołać najpierw głęboką niechęć do bohatera, by następnie wzbudzić do niego sympatię lub litość. Każdy medal ma dwie strony – fajnie, że w tak lekkiej lekturze złożoność ludzkiej natury jest tak fajnie przedstawiona.
Jeden z największych atutów tej opowieści – choć w wersji mnogiej – również pozostaje na miejscu. W drugiej książce poznajemy więcej pandor, a co ważniejsze – lepiej poznajemy ich naturę. W tym temacie spore zaskoczenie i kilka momentów, które naprawdę jeżą włos na głowie.
Kamień i sól to nie tylko kontynuacja Ognia i wody, co metaforyczna podróż do wnętrza Ziemi. Wiele wątków się wyjaśnia, wszystko się pogłębia i generalnie jest bardzo dobrze. Ta książka naprawdę ma moc!
Piekielny Wyścig prezentuje się w pełnym wymiarze – ze wszystkimi swymi zawirowaniami, oszustwami i zmieniającymi się zasadami. Choć jego organizatorzy nieustannie powtarzają, że zależy im na bezpieczeństwie uczestników, niejednokrotnie przekonamy się, że jest zupełnie inaczej. Ta machina, a mam na myśli machinę w ujęciu literackim, jest naprawdę dobrze przygotowana i przedstawiona. Obawiałem się nieco, że nastawiona na dobry humor i dużo śmiechu Victoria Scott nie udźwignie brzemienia napisania poważniejszej części tej historii, a jednak. Robi to. I wychodzi jej to nadzwyczaj dobrze.
Do tego książkę czyta się w przerażająco szybkim tempie. Kamień i sól to nie tylko akcja, bohaterowie czy zawirowania fabularne, lecz również świetny styl, którym ta książka jest napisana. Z natury jestem czepialski (no dobra – złośliwy!), ale tutaj trudno mi znaleźć coś, co mogłoby się stać pożywką dla wrednej strony mojej natury.
Kamień i sól ukrywa pod swoim płaszczem bagaż uniwersalnych dóbr. To świetna, wciągająca i pełna napięcia powieść o wyścigu z czasem, walce o życie bliskich i zaufaniu. Ale to nie takie proste. Bo czy w grupie ludzi, którzy walczą o to samo i tylko jedna osoba zwycięży, jest szansa na zaufanie czy lojalnośc? Ta książka mocno obnaża ludzką naturę, jednocześnie pozostając lekką i przyjemną lekturą. Jest super!
Opublikuj komentarz