
„5 sekund do io” Małgorzata Warda

Tekst archiwalny z 2015 r.
Polska literatura budzi we mnie wściekłość. A to z dwóch powodów:
1. Jak trafisz na dobrą książkę napisaną przez Polaka, to jest nagle wielkie zaskoczenie, bo Polacy też potrafią ciekawie pisać!
2. Nigdy nie osiąga większych sukcesów na rynku światowym.
Z jednej strony w grę wchodzi ograniczona mentalność Polaków, którzy lepiej traktują to co obce, aniżeli to, co własne – przez co często nie są doceniane wartościowe twory tylko dlatego, że są „made in Poland”. Z drugiej strony borykamy się z problemem pieniędzy. A raczej braku tych pieniędzy. Bo polskiego wydawnictwa stać na wydanie milionów złotych na promocję jednej książki. A tym bardziej na jej szeroką promocję za granicą. Polska to nie Wielka Brytania. Tu nigdy nie powstanie „Harry Potter”. Inaczej – może powstanie, ale nikt o nim nie usłyszy.
Czytając powieść Małgorzaty Wardy, „5 sekund do IO” nie opuszczało mnie to paskudne i ciążące uczucie. Uczucie, że tak świetna, przemyślana i dopracowana książka będzie umierać w ciszy nie zdobywszy sławy, na którą zasługuje. Szkoda, że jedynym uzasadnieniem tego faktu jest skądinąd klasyczne już stwierdzenie: „sorry, taki mamy klimat”.
Od początku domyślałem się, że to będzie dobra książka. Dla mnie już od kilku lat Media Rodzina jest wyznacznikiem marki, dlatego nie boję się sięgać po powieści, które wydają. Ba, coraz częściej łapię się na tym, że tygodniami oczekuję premiery ich książki, o której wcześniej nawet nie słyszałem!
Ale do rzeczy. „5 sekund do IO”. Książka o dramatycznym przebiegu, obarczona ciężkimi emocjami i przerażającym realizmem. 16-letnia Miko jest świadkiem strzelaniny w szkole. Koszmar jest tym większy, że dziewczyna zna napastnika. Wkrótce okazuje się, że do tragedii mogła przyczynić się pewna gra, stworzona w zupełnie nowej technologii, pozwalającej graczowi nie tylko stać się bohaterem gry, ale i odczuwać wszystko to, co ona sam czuje. Nawet śmierć. Miko zostaje zaproszona do rozgrywki i wkrótce balansuje na granicy dwóch światów: wirtualnego i realnego, pośród którymi musi wybierać. W realnym świecie czeka na nią siostra, w wirtualnym – ludzie, którzy ją rozumieją. Co wybierze znajdująca się na rozstaju dróg nastolatka? I czy jej wybory pomogą rozwikłać zagadkę tajemniczych zaginięć i strzelaniny w szkole?
Okazuje się, że odpowiedzi wcale nie są takie proste i nieskomplikowane. Ta książka to świetne połączenie elementów znanych z „Matrixa” i „Igrzysk Śmierci”. A do tego znakomity dramat psychologiczny. Fabuła wciąga jak diabli, bohaterka jest bardzo wyrazista, a sam styl pisania – porywający. I tylko czuć tę ciężką atmosferę unoszącą się w powieści – jej realizm wręcz przytłacza. Małgorzata Warda porywa czytelnika i wciąga równie mocno jak książkowa gra „Bitwa o IO”. Kiedy się zacznie, naprawdę trudno się oderwać.
Jedyne, o co mógłbym się przyczepić – żeby nie było zbyt kolorowo – to nieco naciągane rozwiązanie. Jak to mówią, świat jest mały, ale nie do końca trafiła do mnie tak wielka jego maleńkość. Ale to naprawdę drobny, drobniuteńki minusik, ponieważ cała książka prezentuje się fenomenalnie.
Teraz pora nadrobić zaległości i przeczytać pozostałe książki pani Małgorzaty – wszakże nie co dzień trafia się na tak świadomego i inspirującego autora. Pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś uda się spotkać z autorką przy kawie i porozmawiać. W końcu nic nie pobudza tak mocno jak rozmowa z dobrym pisarzem. A „5 sekund do IO” ląduje na półce i czeka. Na pewno jeszcze wrócę do tej książki.
Opis wydawniczy:
Akcja nowej powieści znanej i cenionej pisarki Małgorzaty Wardy toczy się na dwóch planach – w realnym życiu i w grze, do której wchodzi szesnastoletnia bohaterka. W szkole Miki dochodzi do tragicznej w skutkach strzelaniny. Tylko ona widziała sprawcę. Okazuje się, że dramat w liceum mógł mieć coś wspólnego z kontrowersyjną i tajemniczą grą, stworzoną w najnowszej technologii, gdzie gracz odczuwa nie tylko temperaturę otoczenia, zapachy i smaki, ale też ból. Może tam nawet przeżyć własną śmierć. Na prośbę policji Mika wkracza w wirtualny świat stworzony na wulkanicznym księżycu Io. Czy i ona wpadnie w pułapkę piekielnie niebezpiecznej gry?
Jakie zagrożenia płyną z maratonów gier, jak niebezpieczna jest anonimowość w Internecie? Z jakimi problemami borykają się dzieci mieszkające w rodzinach zastępczych, pogotowiach opiekuńczych i domach dziecka? Wartka akcja, ciekawe postaci, dająca do myślenia lektura dla nastolatków.
Opublikuj komentarz