„Chowańce. Krąg życia” – Adam Jay Epstein, Adrew Jacobson

„Chowańce. Krąg życia” – Adam Jay Epstein, Adrew Jacobson

Tekst archiwalny z 2016 r.

Bycie rodzicem niesie ze sobą, wbrew pozorom, wiele pozytywów. 

Można się bawić i wydurniać do woli, oglądać bajki i czytać książki dla dzieci (wszystko dla dobra dziecka, oczywiście). Niestety, nasza społeczność dziwnie spogląda na dorosłych, którzy lubują się w dziecięcych zabawach, zabawkach, bajkach czy książkach. A już zwłaszcza, gdy lubuje się w tym wszystkim facet (toż to na pewno pedofil, tfu!). Dlatego cieszę się z posiadania własnego, prywatnego stworzenia ludzkiego czule zwanego Dziamdukiem. Stworzenie to pozwala mi czytać książki dziecięce bez żadnych ograniczeń, a ja nie tylko nie uchodzę za degenerata czy wariata, lecz za troskliwego rodzica, który dba, by jego dziecko otrzymywało to, co najlepsze. 

Niestety, muszę powtórzyć to, co zwykle powtarzam przy okazji pisania o literaturze dziecięcej: dramat. Po prostu dramat. Dominują brzydkie książki ze zdegenerowanymi bohaterami, które zamiast wpajać dziecku dobre wartości, pokazują, że oszukiwanie i olewanie dorosłych jest fajne. Chwała młodym buntownikom! Słabe to. Pozostaje sięgać po sprawdzone klasyki lub zanurzyć się w morzu kupy z nadzieją, że wyłowi się z niego choć jedną wartościową pozycję. Miałem to szczęście, że nie musiałem się w owym morzu w ogóle zanurzać, bo łaskawe fale wyrzuciły na brzeg Chowańce Adama Jay Epsteina i Andrew Jacobsona. Dwa pierwsze tomy utwierdzały mnie w przekonaniu, że nie wszystko stracone i istnieją jeszcze dobre książki dla młodych czytelników czy jeszcze nie potrafiących czytać słuchaczy. A jak było z trzecim? 

Czy chowańce zdołają pokonać armię zombi?

W Bezkresji trwa wojna. Armia nieumarłych zwierząt sieje spustoszenie. Dowodzi nią Paksahara, która dzięki władzy nad Ruchomym Zamkiem wydaje się niezwyciężona. Ludzka magia wciąż nie działa i tylko troje zwierząt z przepowiedni – Aldwyn, Skylar i Gilbert – jest w stanie przejąć zamek i pokonać Paksaharę. Nie będzie jednak łatwo.

Chowańce muszą wyruszyć w nieznane, by zgromadzić siedmioro potomków najstarszych i najpotężniejszych zwierząt w Bezkresji. Co gorsza, Aldwyn znajduje niepokojący zwój, który każe mu wątpić w prawdziwość przepowiedni…

Pomysłowe zaklęcia, pełna przygód fabuła i błyskotliwy dowcip – wyjątkowa historia, która wciąga do samego końca.

W przeciwieństwie do poprzednich tomów, Chowańce. Krąg życia, rozpoczyna się bardzo dynamicznie. Rozpoczyna się wojna, a bohaterowie muszą zaryzykować wszystko, by ocalić znany im świat. Wartka akcja szybko wciąga i nie sposób zauważyć, kiedy strony za stronami umykają niepostrzeżenie. Książka od początku nosi znamiona epickości – mniej w niej humoru, a więcej patosu, co – o dziwo – nie wyszło jej na złe! Wręcz przeciwnie! Lektura trzeciego tomu Chowańców przywodzi mi na myśl cudowną klasykę w postaci Opowieści z Narnii. Do tego jest bardziej nieprzewidywalna i pełna zwrotów akcji od dzieła Lewisa. Od Kręgu życia  nie sposób się oderwać – językowo i fabularnie to majstersztyk, czyste złoto w postaci zadrukowanych kartek. 

Olbrzymim atutem całej serii jest jej spójność – nie tylko fabularna, ale i językowa. Gdyby zamknąć te książki w jednym tomie, nikt nie miałby świadomości, że na całość składają się trzy tomy – są one tak bardzo równe. Tak często spotykana w seriach książkowych sinusoida (jedna książka lepsza, druga gorsza) lub tendencja wzrostowa (każdy tom lepszy od poprzedniego) w przypadku Chowańców nie występuje. To, oczywiście, sprawia problemy recenzentowi, który – co widać po mnie – skupia się na laniu wody (patrz: dwa pierwsze akapity) nie wiedząc co jeszcze można dodać do morza pochlebnych opinii wylanych przy recenzjach wcześniejszych tomów. 

A choć trudno porównywać te książki, pokuszę się o stwierdzenie, że Krąg życia jest najlepszy. Bardzo żywy i trzymający w napięciu i niepewności. Zwłaszcza, że autorzy poruszają w bardzo ciekawy sposób motyw przeznaczenia i przepowiedni – czy przyszłość jest z góry ustalona? 

Kolejnym plusem są nowi bohaterowie, którzy nie tylko nie ustępują naszej trójce, ale i kradną im niektóre sceny! Ich pojawienie się jest jak powiew świeżości – książka tylko na tym zyskuje. 

Błędnym byłoby stwierdzenie, że Chowańce to książka jedynie dla dzieci. Ja, stary koń, miałem niezwykłą frajdę z czytania ich i wiele wątków – być może przez pryzmat wieku – miało dla mnie podwójne znaczenie, co czyniło te książki jeszcze bardziej wyjątkowymi. Krąg życia tylko potwierdza ową wyjątkowość. Na szczęście nie wszystko stracone – dopóki takie książki jak Chowańce będą publikowane, dopóty istnieje nadzieja dla literatury dziecięcej. Brawo! 

Opublikuj komentarz