„Chowańce: Gwiazdy Przeznaczenia” Adam Jay Epstein, Andrew Jacobson

„Chowańce: Gwiazdy Przeznaczenia” Adam Jay Epstein, Andrew Jacobson

Tekst archiwalny z 2015 r.

Muszę szczerze przyznać, że przysiadając do pisania tej recenzji z wielkim trudem radzę sobie z falą nostalgii, która mnie zalewa. A jest to nostalgia za dzieciństwem, za czasami, kiedy wszystko było inne. Choć starym ramolem nie jestem – na karku mam zaledwie 26 wiosen – wydaje mi się, że wiele w życiu widziałem. W końcu przyszedłem na świat w czasach, kiedy zmieniał się ustrój w Polsce i kiedy strach przed wojną i rozlewem krwi przeistaczał się w gigantyczny skok kulturowy i rewolucję technologiczną. 
 
Jako dzieciak bardzo lubiłem książki. Pamiętam też jak ważne było, by czytać – bo to pobudza wyobraźnię, rozwija, pomaga lepiej poznać świat. Dziś, będąc ojcem w dobie wszechobecnych paskudnych programów dla dzieci i szerzącego się seksizmu, nie uważam, by czytanie było najważniejszą z rzeczy. Ważniejsze od samego czytania jest czytanie tego, co jest naprawdę warte przeczytania. A zwłaszcza podsuwanie takich wartościowych książek dzieciom. 
 
Bynajmniej, nie zamierzam zmuszać córki do czytania tych przebrzmiałych dyrdymałów i pieśni minionych czasów, które raczej zniechęcają, aniżeli zachęcają do spędzania czasu z książką. Zdecydowanie wolę prozę dzisiejszych czasów, choć muszę przyznać, że w masie beznadziejności coraz ciężej jest wybrać to, co zasługuje na uwagę. 
 
Znalezienie dobrej książki dla dziecka – książki, której bohaterem nie będzie bezczelny, zakłamany i wyzuty z moralności dzieciak – to wielkie wyzwanie. Może w ostatnich latach nie czytam już tylu lektur dla młodszych, co kiedyś, niemniej nadal chętnie po nie sięgam, by – na ogół – odkładać je potem na półkę z niesmakiem. Potem wrzucam na Allegro i w ten sposób pozbywam niechcianych bubli. Dlatego tak miło jest mi natrafić na coś, co z radością będę mógł kiedyś przekazać córce.  
 
Chowańce: Gwiazdy Przeznaczenia to pierwszy tom fantastycznej opowieści duetu pisarskiego: Adama Jaya Epsteina i Andrew Jacobsona. 
 
Aldwyn to z pozoru zwykły dachowiec żyjący w niezwykłej, magicznej krainie – Bezkresji. Każdego dnia walczy o to, by przeżyć i mieć czym napełnić brzuch. Kiedy jego życie wisi na włosku, los się do niego uśmiecha – przypadkiem staje się chowańcem (magicznym zwierzęcym towarzyszem) młodego adepta magii, Jacka. 
 
Porzucony za młodu kocur poznaje dobre oblicze życia i w nowym domu zawiera przyjaźń z innymi chowańcami: Gilbertem i Skylar. 
 
Gdy nieprzewidziane okoliczności sprawiają, że kot, żaba i ptak muszą wyruszyć w daleką podróż, by ocalić swoich Zaufanych, nikt nie jest w stanie przewidzieć finału tej opowieści. 
 
Losy całej krainy spoczną na barkach chowańców! 
Czy odważne zwierzęta podołają pełnemu niebezpieczeństw wyzwaniu i ocalą Bezkresję? 
 
Lektura Chowańców przeniosła mnie do baśniowej krainy – pięknej, lekko przerysowanej, karykaturalnej, ale idealnej dla młodszego odbiorcy. Świat ten – bogaty w barwne opisy oraz charakterystycznych bohaterów, od razu przywiódł mi na myśl baśnie i bajki, które sam czytałem będąc dzieckiem. Bo trzeba przyznać, że Gwiazdy Przeznaczenia nie odstają wobec tamtych historii. 
 
Bohaterowie są ciekawi i, przede wszystkim, nie są płytcy. Każdy z nich ma wady i zalety, przy czym historia prowadzona jest w taki sposób, by każdy z bohaterów miał możliwość zmierzyć się ze swoimi słabościami. A morał nie jest czymś wydumanym i wpychanym na siłę pomiędzy stronice książki, lecz jest naturalny, odpowiednio wyważony i mądry. 
 
Wiadomo, że skoro w książce występują zwierzęta obdarzone głosem, a akcja toczy się w magicznej krainie, to muszą wystąpić jakieś przerysowania czy lekkie niedorzeczności. Tylko wyjątkowo natrętny maruder mógłby negować ich poprawność. Zgadzam się, że Bezkresja wcale nie jest tak bezkresna, jak wskazuje na to jej nazwa, a wyjątkowe chowańce wcale nie są tak wyjątkowe, gdy spojrzy się na ogół magicznych stworzeń występujących w tym świecie – ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie dla odbioru tej historii? Nie, ponieważ najważniejsza jest metafora. Magia, gadające zwierzęta i wszelkie uproszczenia to zaledwie otoczka dla wspaniałej i mądrej opowieści, która trafia do serca. 
 
Liczne niebezpieczeństwa na które natrafiają Aldwyn, Gilbert i Skylar podczas swojej wędrówki sprawiają, że fabuła jest bardzo dynamiczna. Nie ma w niej przestojów, ciągle dzieje się coś, co ma na celu całkowite pochłonięcie uwagi młodego czytelnika. Dla starego tempo może okazać się za szybkie, fabuła zbyt schematyczna. Ale przecież to nie jest książka dla starych? 
 
Nie mógłbym też nie wspomnieć o świetnych ilustracjach zdobiących książkę. Uważam, że Peter Chan i Kei Acedera mają doskonałe wyczucie wyobraźni autorów powieści, dzięki czemu całość jest piękna i spójna. Jestem przekonany, że niejedno dziecko (a nawet i dorosły!) zakocha się w tych fantastycznych rycinach. 
 
Język jest ciekawy i obrazowy, dzięki czemu Chowańce czyta się naprawdę dobrze. Są bardzo przyjemne i plastyczne. Z książkami dla dzieci zawsze jest ten problem, że albo są napisane językiem dla idiotów, albo niezrozumiałym dla dzieci. I żaden z tych stylów nie jest dobry. Pisarz musi się odnaleźć w trudnej sztuce pisania dla młodych, musi znaleźć ten złoty środek, by książka była prawdziwie dobrze napisana. Eldstein i Jacobson bez wątpienia ów znaleźli. 
 
Myślę, że będąc dzieckiem pokochałbym tę książkę. Chowańce: Gwiazdy Przeznaczenia to opowieść tak mocno nie przystająca do naszych czasów – będąca przeciwieństwem obecnie funkcjonujących wzorców. To prawdziwa historia z morałem, z której młody odbiorca może wynieść wiele dobrego, dla którego może ona stanowić wzorzec dobrych zachowań. Z drugiej strony nie jest tak powierzchowna w ocenie bohaterów jak dawne baśnie. Jej bohaterowie nie są doskonali, ale mają świadomość swojej niedoskonałości i z czasem potrafią się do niej przyznać. Jest to też piękna opowieść o przyjaźni, przywiązaniu i lojalności. Aż trudno mi uwierzyć, że tak wiele dobrego skryło się w tak niewielkiej (pojęcie względne) książce. W moim sercu, sercu zadeklarowanego Czytacza ta opowieść stanowi klucz – klucz do dawnych, pięknych wspomnień, klucz do drzwi, za którymi kryje się pełne baśni dzieciństwo. Jestem zauroczony.

Pierwszy tom serii „Chowańce” był dla mnie cudowną odskocznią od rzeczywistości i podróżą do krainy pięknych wspomnień. Wiem, że ta seria na dłużej zagości w moim sercu.

Opublikuj komentarz