„Genius. The Game” Leopoldo Gout

„Genius. The Game” Leopoldo Gout

Tekst archiwalny z 2016 r.

Potencjał tej książki łaskotał Czytacza w nos. Woń ciekawej lektury roznosiła się w powietrzu, a ten – naiwne i głupiutkie stworzenie – dał się jej omamić i leciał do książki Leopolda Gouta z wielkimi nadziejami (a jak wiadomo, nadzieja matką głupich jest!).

Teraz rzecz będzie o nadziejach: tych spełnionych lub niespełnionych i o nożach wbijanych w plecy (lub w innej czułe miejsca, jak np. pośladki)…

Nikomu nie ufaj. Każda kamera jest okiem, a mikrofon uchem. Musisz mnie odnaleźć, a wówczas razem stawimy im czoła. 

GRA: Bądź gotów na Godzinę Zero, kiedy to dwustu geniuszy z całego świata weźmie udział w bezpośrednich zmaganiach nadzorowanych przez najmłodszego indyjskiego prezesa i wizjonera. 

GRACZE: 

Rex – szesnastoletni Amerykanin pochodzenia meksykańskiego, jeden z najlepszych programistów i hakerów na świecie. Zdeterminowany, by odnaleźć zaginionego brata. 

Tunde – czternastoletni geniusz inżynierii, samouk. Zwrócił na siebie uwagę bezwględnego dowódcy wojskowego samodzielnym doprowadzeniem prądu i internetu do swojej nigeryjskiej wioski. 

Painted Wolf  – tajemnicza szesnastolatka z Chin i jedna z najbardziej szanowanych tam blogerek-aktywistów. Trafia na świecznik przez nową umowę ojca zawartą ze skorumpowanym chińskim urzędnikiem. 

STAWKA: Wyższa, niż możesz to sobie wyobrazić. Jak życie i śmierć. Witaj, oto rewolucja. Bądź gotów do biegu.

Niewątpliwą siłą tej powieści jest niesamowita, pozbawiona wszelkich barier przyjaźń, którą możemy obserwować na jej kartach. Troje tak bardzo różniących się od siebie ludzi, pochodzących z różnych środowisk i borykających się z różnymi problemami, a jednak łączy ich wielka przyjaźń, której prawdopodobnie nic nie zdoła zniszczyć. 

Ale z pewnością jest coś, co zdoła ją zaćmić – waląca się na łeb schematyczność i przewidywalność. Poza ciekawą kreacją głównych bohaterów i ich wiarygodną motywacją, reszta to najbardziej oklepane wątki świata. 

Gout stara się zbudować misterną konstrukcję zasypując czytelnika fachowymi informacjami, czy wręcz schematami i fragmentami kodów, ale z drugiej strony całe to poważnie i profesjonalnie wyglądające tło rozpada się pod naporem oczywistych oczywistości. Jakże wielce oryginalny jest motyw złego i okrutnego generała czy młodocianych geniuszy, których inni chcą wykorzystać! A rewolucja? Toż to czysta nowość! Jeszcze pachnąca świeżością…

Ktoś mądry powiedział kiedyś, że dobrze skonstruowany bohater uciągnie każdą, nawet najbardziej mierną fabułę. Zastanawiam się teraz, jakiego bohatera należałoby stworzyć dla Genius: The Game, by wyrwać go z okowów przeciętności. 

Choć dobrze napisana i naprawdę wciągająca, książka ciągle przywodzi na myśl słowa piosenki: Ale to już było… 

GRA? Szumnie zapowiadana. Przereklamowana. 

GRACZE? Całkiem nieźli. Ciekawi. 

STAWKA? Wtórna jak jasna cholera. 

Dwa razy na nie. Nie przechodzisz dalej! 

Opublikuj komentarz